Wydaje nam się, że depilacja to wynalazek ostatnich dziesięcioleci, ale jej historia jest o wiele dłuższa. Choć wielu z nas pamięta jeszcze czasy, kiedy kobiety nie sięgały po maszynki do golenia – o innych metodach usuwania owłosienia nie wspominając – to nie znaczy, że zawsze tak było.
Muszle i mikstury
Okazuje się bowiem, że już starożytne Egipcjanki usuwały ze swojego ciała owłosienie. I nie tylko to, które obecnie uznajemy za zbędne, ale goliły na łyso nawet głowy. Było to podyktowane gorącym klimatem, w którym łatwiej było przetrwać bez włosów. Na oficjalne okazje kobiety zakładały peruki. Metody depilacje różniły się od tych współczesnych i z pewnością zabiegi te nie były tak komfortowe i bezbolesne jak obecnie. Do usuwania włosów używano bowiem różnych ostrych przedmiotów, jak na przykład muszle, kamienie czy pumeks. Ale służyły do tego także różne mikstury, wśród których, już wtedy swoje należyte miejsce zajmował wosk pszczeli.
Nie rób tego w domu
Depilowały się w tamtych czasach nie tylko kobiety, mężczyźni również usuwali zbędne owłosienie i to z całego ciała. Dziś z męską depilacją bywa różnie. Jedni panowie idą na całość, inni usuwają wyłącznie to owłosienie, które jest dla nich szczególnie uciążliwe lub mało estetyczne. Wśród zabiegów kierowanych do nich jest między innymi depilacja woskiem nosa. Zabieg ten polega na usuwaniu włosów, które rosną wewnątrz nozdrzy. Samodzielne wyrywanie sobie tych włosków, to proces bolesny i nieprzyjemny. Specjaliści, używając wosku, gwarantują, że zabieg będzie trwał krótko, a ból będzie niemal nieodczuwalny. Nos to bardzo unerwione i delikatne miejsce, dlatego lepiej nie depilować go samodzielnie. W salonach kosmetycznych używa się bowiem nie tylko wysokiej jakości wosku, ale także specjalnych szpatułek, które ułatwiają depilację. Włosy rosnące w nosie usuwane są razem z cebulkami, a resztki wosku, które mogą pozostać wewnątrz nosa, usuwa się z pomocą delikatnej oliwki. Efekty tego zabiegu mogą trwać aż cztery tygodnie.