Król Buenos Aires w depilacji woskiem nóg

Javier Rodriguez Kowalski był królem depilacji woskiem nóg w Buenos Aires. W czasach, gdy miasto dopiero kształtowało swój charakter, muzyka grała coraz głośniej, a włoscy imigranci zaczynali dominować w San Telmo, Javier otworzył swój zakład depilacji, na calle San Lorenzo, pod numerem trzysta sześćdziesiąt pięć.

Chłopak kochał tango, potrafił również doskonale grać na skrzypcach, często siadywał na niewielkich schodkach prowadzących do jego biura, grając rzewne nuty. Depilacja woskiem nóg nie była w tamtych latach popularna w stolicy Argentyny. Ziemia obiecana, przyciągała więcej mężczyzn niż kobiet, w związku z czym stosunek jednych do drugich w latach trzydziestych minionego stulecia wynosił dwa i pół do jednego. W tych ciężkich, acz pełnych nadziei czasach, nikomu nie chciało się dbać o prawidłową depilację. Także ceny wosku nie zachęcały do dbania o siebie. Nic i nikt nie mogło jednak powstrzymać Javier’a, jeśli czegoś bardzo pragnął.

Depilacja w Paseo De Colon

Javier swój pierwszy zakład depilacji otworzył razem z kolegami ze szkoły muzycznej, Franciszkiem i Juanem. Panowie znali się od dziecka i darzyli się bezgranicznym zaufaniem, czemu przypisać można szybki sukces salonu. Wieczorami, gdy ostatni zadowoleni i wydepilowani klienci opuszczali budynek, lokal przeistaczał się w miejsce spotkań okolicznych mieszkańców, którzy przy kuflu piwa lub szklance whisky z przyjemnością wsłuchiwali się w dźwięk skrzypiec Javiera i akordeonu Juana. Wraz ze wzrostem rozpoznawalności lokalu, rosły też zyski mężczyzn, którzy wkrótce stali się rozpoznawalni w całym mieście, co w zasadzie równało się byciu rozpoznawalnym w całym kraju. Mijały lata, zmieniały się też gusta Argentyńczyków, którzy wraz z rosnącą globalizacją coraz bardziej pragnęli być wydepilowani w zgodzie ze światowymi trendami. Ceny depilacji malały, dzięki czemu, mimo kolejnych kryzysów ekonomicznych i rosnącej dewaluacji waluty, usługi Javiera wciąż były osiągalne dla większości społeczeństwa.